Gdy myślimy Łowicz, to w pierwszej chwili może nam przyjść do głowy: prawdziwa kultura ludowa. Barwy łowickie, miasto umiejscowiło w identyfikacji wizualnej: zarówno na gadżetach promocyjnych jak i w przestrzeni miejskiej. Gdyby ktoś zapytał: kiedy mogę na żywo zobaczyć łowickie stroje ludowe? Odpowiedziałabym, że m.in. na 100% podczas uroczystości Bożego Ciała. Jednak Łowicz to zupełnie odrębny etnograficznie region, który zamieszkują Księżacy, posiadający własną gwarę, tradycje, stroje, kulturę i muzykę. To co ich łączy to wspólna historia, która jest związana z pierwszymi właścicielami: arcybiskupami gnieźnieńskimi. I to właśnie o tym będzie pierwszy odcinek o Łowiczu z cyklu: Marketing historyczny.
Wzmianki o Łowiczu pojawiają się już w kronikach sprzed ponad 800 lat. Łowicz należał bowiem do dóbr arcybiskupów gnieźnieńskich. To był wspaniały o kres w dziejach tego miasta. W tamtych czasach biskupi żyli jak książęta i właśnie dlatego Łowicz jak i ziemie w jego pobliżu nazywano Księstwem Łowickim. To tutaj rezydowali arcybiskupi, którzy zadbali o upiększanie swoich dóbr. W tym celu zaangażowali wielu wspaniałych artystów – m.in. Jana Michałowicza z Urzędowa, Michała Anioła Palloniego czy Tylmana van Gameren. To co stworzyli w dużej mierze przetrwało do dziś. Bazylika Katedralna pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja może pochwalić się tym, że w jej wnętrzu spoczywa dwunastu prymasów Polski, zaś w Gnieźnie jedynie sześciu. Może ta rozgrywka na liczbę pochówków duchownych nieco przeraża, ale wskazuje pozycję i rolę, jaką pełnił Łowicz w sprawowaniu władzy w odległych czasach. Gdy bezpotomnie zmarł król Zygmunt August nastąpił czas bezkrólewia. Wtedy człowiekiem, który sprawował władzę między śmiercią jednego króla, a wyborem nowego czyli tzw. „interrex”, był prymas Jakub Uchański, który przebywał w Łowiczu. To pokazuje, jaką ważną rolę w ówczesnych czasach miał Łowicz.
W Łowiczu planują utworzenie nowej przestrzeni dla zwiedzających i trasy turystycznej. To nowa odsłona w sposobie promowaniu Łowicza. Do tej pory kojarzyliśmy to miasto z folklorem, łowickimi wycinankami, strojami ludowymi, a tu… Powstaje alternatywa! Coś zupełnie innego! Przed Łowiczem otwiera się nowa możliwość kreowania swojego wizerunku, jako miasta biskupów. Podziemia Bazyliki wywołują inne emocje, emanują tajemniczością. Można użyć metafory: Rynek przed Ratuszem pełen strojów ludowych, muzyki, tańca, a tu kilka metrów dalej pod naszymi stopami: cisza, półmrok i wyłaniające się z nich kolejne korytarze krypt. Życie i śmierć. Sama trasa turystyczna i historie związane z biskupami złożonymi w kryptach, czy innych znamienitych mieszkańców Łowicza, jak i losów pochówków są ciekawe i fascynujące. Jeśli ktoś znudzony jest folklorem to warto czekać na to miejsce, które w najbliższym czasie będzie oddane do zwiedzania.
Miałam niezwykłą okazję zobaczyć podziemia Bazyliki oraz rozmawiać z archeolog i historyk sztuki, która opowiadała o pracach konserwatorskich przy adaptacji podziemi. Dowiedziałam się też kilku ciekawych historii. Z chęcią chciałabym już teraz opowiedzieć Wam o nich, ale…
Ponieważ spodziewałam się, że na Łowicz będę musiała poświęcić więcej niż jeden wpis, dziś będzie zajawka. Do Łowicza wybieram się ponownie po to, aby przygotować dla Was obszerne relacje. Krypty wymagają poświęcenia im większej ilości czasu i sprzętu. Dodatkowo w przygotowaniu jest kilka ciekawych miejsc, ale jak mówią w Łowiczu: jak się zazieleni wtedy warto to pokazać i o tym opowiedzieć. Koniecznie zrób relacje na Wiosnę! To jest dbałość o jak najlepszy wizerunek marki miejsca 🙂 Tych rad, trzeba posłuchać.